środa, 11 kwietnia 2012

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ

Trochę czasu minęło do czasu kiedy wydawało mi się że stanęłam na nogi . Miniony wylanych łez i tysiące litrów wypitej wódki z najlepszymi przyjaciółkami. Ognisko u Oli pierwszy kieliszek wódki i zaczęłam się rozkręcać.
- Czemu wy takie nie śmiałe jesteście ? - spytał koleś który siedział na ławce .
- My ?! to chyba za mało nas znasz - zaśmiałam się patrząc na Kingę .
- Weronika jestem , a to Kinga - powiedziałam go tego typa.
- To jest moja siostra - rzuciła Kinia. - mamy tego samego ojca - puściła niezłą ściemę.
- ooo to fajnie. - zaśmiał się.  - chcecie łyka rudej ?!
- hahahaha no co nie , dawaj . :D - łyk z setki rudej wódki i zaczęło robić się faajnie . Po czym Biniu oświadczył że impreza dobiega końca bo wódka się skończyła i wogóle to już przed 22 i sąsiedzi bd się pluli. I tak musiałam się zbierać bo mój brat zadzwonił że musimy wracać .
- Odprowadzisz mnie Kinia?! - spytałam ,, siostre ''
- tak , ale kawałek . hahaha - zaśmiała się :*
- Ejj ej , daj mi swój numer  - powiedział do mnie koleś przed chwilą poznany . Później okazało się że ma na imię Robert i ma 25 lat ..  pisaliśmy przez cały tydzień i w końcu się spotkaliśmy na piwo . Promenada godzina 19 i ogromny wiatr .. Rozmawialiśmy dość długo , ale wciąż myślałam o Piotrku  , wydawało mi się że go zdradzam, ale skoro już sie z nim spotkałam to czemu nie posunąć się dalej ?! pomyślałam jak idiotka nie zdając sobie sprawy że robię pierwszy krok do upadku psychicznego .
Pocałowałam go , już później nie odklejając się od niego , nie zwracając uwagi na ludzi którzy szli i patrzyli na nas jak na chorych psychicznie . Chwile później odprowadził mnie na autobus . Wróciłam do domu z ogromnymi wyrzutami sumienia , ale co mi po tym jak następnego dnia zrobiłam to samo wracając w to samo miejsce jak bumerang popełniając kolejny i ten sam błąd .. Później już jakoś szło , kolejny koleś prze lizany na jakieś imprezie, w stanie nie trzeźwości . . Urodziny Sonii , na które poszłam również skończyły się zgonem , kupnem parówek w sklepie i wymieniem śliny z kumplem z klasy ... Nadeszły św Wielkiejnocy i spędzając je z rodziną i poznając następnego kolesia przez facebook'a , kolejne spotkanie zakończone standardowo ... Jednak teraz było inaczej tym razem nie czułam serca , nie czułam nic prócz goryczy przeszywającej mnie od stóp do głów .... Czułam się jak szmata , dziwka i najgorsze ścierwo jakie istnieje na tej ziemi. Sama nie radziłam sobie ze sobą i swoimi uczuciami ... Miałam ochotę zapaść się pod ziemie , bo wydawało mi się że każdy już wie o wszystkim co zrobiłam źle i czekają na moment żebym wbić mi nóż w plecy i wygarnąć jaka jestem ... Jedyną rzeczą która trzymała mnie przy życiu to była moja przyjaciółka, która była przy mnie  i jest cały czas<3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz